Monitorując internet znalazłem też publikację z "Gazety Wyborczej" z 13.12.2005, zatytułowaną ”Ci sędziowie
zasługują na pamięć”. Autorka, Dorota Wodecka-Lasota, napisała w 24. rocznicę
wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, jak to wtedy niektórzy funkcjonariusze
PRL-owskiego wymiaru sprawiedliwości „starali się tak pokierować rozprawami, by
zbytnio nie obciążać aresztowanych [ściślej: oskarżonych działaczy ówczesnej opozycji demokratycznej] i dać
im możliwość skutecznej obrony”.
Z
tekstu wynika, że tuż po 13.12.1981 jednym z sędziów Wojskowego Sądu Rejonowego w Opolu został Andrzej Niedużak. Ten sam, który obecnie jest prezesem Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu i członkiem resortowej - przy ministrze sprawiedliwości - Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, a lada dzień znajdzie się w składzie Krajowej Rady Sądownictwa.
Gdybym
był typowym prawnikiem, wynajętym do szkodzenia komuś za kasę - poprzestałbym na wyeksponowaniu, że w publikacji tej nie ma żadnego dowodu
łagodnego wyrokowania przez sędziego Niedużaka w stanie wojennym. Ponieważ
jestem typowym dziennikarzem, z poczuciem obowiązku prezentowania
różnych punktów widzenia - dodam uczciwie, że nie ma też żadnego dowodu
surowego wyrokowania przez Niedużaka w tymże czasie.
Można wywnioskować tylko
tyle, że ówczesne PZPR-owskie władze zgadzały się na orzekanie przez
Niedużaka w procesach przeciwko „elementom antysocjalistycznym”. Najwyraźniej mu ufały...