czwartek, 20 marca 2014

Walenrodyzm sędziego Niedużaka

   Monitorując internet znalazłem też publikację z "Gazety Wyborczej" z 13.12.2005, zatytułowaną ”Ci sędziowie zasługują na pamięć”. Autorka, Dorota Wodecka-Lasota, napisała w 24. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, jak to wtedy niektórzy funkcjonariusze PRL-owskiego wymiaru sprawiedliwości „starali się tak pokierować rozprawami, by zbytnio nie obciążać aresztowanych [ściślej: oskarżonych działaczy ówczesnej opozycji demokratycznej] i dać im możliwość skutecznej obrony”.

   Z tekstu wynika, że tuż po 13.12.1981 jednym z sędziów Wojskowego Sądu Rejonowego w Opolu został Andrzej Niedużak. Ten sam, który obecnie jest prezesem Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu i członkiem resortowej - przy ministrze sprawiedliwości - Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, a lada dzień znajdzie się w składzie Krajowej Rady Sądownictwa.

   Gdybym był typowym prawnikiem, wynajętym do szkodzenia komuś za kasę - poprzestałbym na wyeksponowaniu, że w publikacji tej nie ma żadnego dowodu łagodnego wyrokowania przez sędziego Niedużaka w stanie wojennym. Ponieważ jestem typowym dziennikarzem, z poczuciem obowiązku prezentowania różnych punktów widzenia - dodam uczciwie, że nie ma też żadnego dowodu surowego wyrokowania przez Niedużaka w tymże czasie.
   
   Można wywnioskować tylko tyle, że ówczesne PZPR-owskie władze zgadzały się na orzekanie przez Niedużaka w procesach przeciwko „elementom antysocjalistycznym”. Najwyraźniej mu ufały...