Ja jednak
z poświęceniem toto przeczytałem – i zastanowiło mnie, że wśród gości, którzy
27.10.2009 „jubileuszowe obchody uświetnili swoją obecnością”, była „Pani Ewa
Barnaszewska, Wiceprezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu”. Towarzystwa dotrzymywał
jej dyrektor tutejszego oddziału ZUS Antoni Malaka, gospodarz uroczystości.
Barnaszewska to
ta sama dama, która w SO sprawuje nadzór nad orzecznictwem tutejszych sądów
cywilnych oraz pracy i ubezpieczeń społecznych. I jako taka dała mi się poznać
w roli trzymającej parasol ochronny nad podwładnymi paniami sędziami, które w
mojej sprawie przeciwko bezprawiu ZUS pogwałciły swoją, zapisaną w konstytucji,
podległość ustawom (najpierw okazały ich nieznajomość, a następnie je
zignorowały).
Malaka
natomiast to ten sam dżentelmen, który, choć też jest prawnikiem z
wykształcenia, nie potrafił przeczytać ze zrozumieniem prostego przepisu
promocyjnego, premiującego bezrobotnego za jego aktywność zawodową. W
konsekwencji, sabotując politykę prozatrudnieniową państwa, on i podległe
mu urzędniczki przed ponad 9 miesięcy odmawiali mi należnego
świadczenia przedemerytalnego tylko i wyłącznie dlatego, że zdecydowałem się
żyć nie z zasiłku z pieniędzy podatników, lecz z płacy za własną pracę.
Co robiła
Barnaszewska u Malaki na jubileuszowej imprezie? Przecież sędziowie, których
tam zapewne reprezentowała, nie płacą do ZUS-u ani złotówki składek
emerytalnych, bo są z tego obowiązku zwolnieni. Po zakończeniu pracy zawodowej
(służby) nie stają się oni zwyczajnymi emerytami, lecz „przechodzą w stan
spoczynku”. Nie dostają emerytury, lecz „uposażenie” w wysokości aż 75 proc.
swego wynagrodzenia zasadniczego (pobieranego na ostatnio zajmowanym stanowisku
i następnie waloryzowanego) wraz z dodatkiem za wysługę lat.
Czyżby więc
Barnaszewska zaszczyciła Malakę i jego personel dlatego, że ZUS to stały klient
sądów i co znamienne - zazwyczaj traktowany w nich lepiej niż obywatele
pokrzywdzeni przez tę instytucję? Jak tu wierzyć w sędziowską bezstronność,
jeśli napotyka się taką oznakę fraternizacji urzędników często pozywanego
organu rentowego i znaczącej funkcjonariuszki wyrokującego w jego sprawach
organu wymiaru sprawiedliwości?
Wiem, co piszę,
bo jako wieloletni dziennikarz nie przypominam sobie udziału sędziów w
podobnych zbiegowiskach, z wyjątkiem obchodów świąt państwowych i uroczystości
w środowisku prawniczym. Wyróżnianie akurat ZUS-u przez Barnaszewską wygląda
cokolwiek dwuznacznie.
Zwłaszcza, gdy
skonfrontuje się ten fakt ze „Zbiorem zasad etyki zawodowej sędziów”, firmowanym
przez Krajową Radę Sądownictwa, której Barnaszewska jest członkiem. Zapisano
tam m.in.:
„Sędzia nie
może żadnym swoim zachowaniem stwarzać nawet pozorów nierespektowania porządku
prawnego”.
„Sędzia
powinien unikać zachowań, które mogłyby przynieść ujmę godności sędziego lub
osłabić zaufanie do jego bezstronności”.
„Sędzia
powinien unikać zachowań, które mogłyby podważyć zaufanie do jego
niezawisłości i bezstronności”.
„Sędzia
powinien unikać kontaktów osobistych (…) z innymi podmiotami, jeśli mogłyby one
wzbudzać wątpliwości co do bezstronnego wykonywania obowiązków, bądź podważać
prestiż i zaufanie do urzędu sędziowskiego”.
Obecność
Barnaszewskiej na jubileuszu ZUS-u mógłby usprawiedliwiać tylko fakt jej
wystąpienia na tym forum z jakimś przemówieniem na temat – dajmy na to –
znaczenia prawa, etyki, logiki i zdrowego rozsądku w podejmowaniu decyzji
przez funkcjonariuszy publicznych, sędziów nie wykluczając. Niczego
takiego jednak we wspomnianej informacji internetowej nie odnotowano.
Na deser
znaleziona tamże próbka humoru Malaki, który powiedział m.in., że ZUS tworzą
„ludzie o dużej wrażliwości, z poczuciem misji i służby społecznej w interesie
ubezpieczonych”. Dowcipniś bez dwóch zdań!