niedziela, 9 marca 2014

Sędzia zaszczyciła ZUS

   30.10.2009 na stronie internetowej Centrali ZUS pojawiła się informacja pt. „Wrocław: sesja okolicznościowa z okazji 75-lecia Zakładu Ubezpieczeń Społecznych”. Ot, oficjałka interesująca tylko jej bohaterów.
    Ja jednak z poświęceniem toto przeczytałem – i zastanowiło mnie, że wśród gości, którzy 27.10.2009 „jubileuszowe obchody uświetnili swoją obecnością”, była „Pani Ewa Barnaszewska, Wiceprezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu”. Towarzystwa dotrzymywał jej dyrektor tutejszego oddziału ZUS Antoni Malaka, gospodarz uroczystości.
   Barnaszewska to ta sama dama, która w SO sprawuje nadzór nad orzecznictwem tutejszych sądów cywilnych oraz pracy i ubezpieczeń społecznych. I jako taka dała mi się poznać w roli trzymającej parasol ochronny nad podwładnymi paniami sędziami, które w mojej sprawie przeciwko bezprawiu ZUS pogwałciły swoją, zapisaną w konstytucji, podległość ustawom (najpierw okazały ich nieznajomość, a następnie je zignorowały).
   Malaka natomiast to ten sam dżentelmen, który, choć też jest prawnikiem z wykształcenia, nie potrafił przeczytać ze zrozumieniem prostego przepisu promocyjnego, premiującego bezrobotnego za jego aktywność zawodową. W konsekwencji, sabotując politykę prozatrudnieniową państwa, on i podległe mu urzędniczki przed ponad 9 miesięcy odmawiali mi należnego świadczenia przedemerytalnego tylko i wyłącznie dlatego, że zdecydowałem się żyć nie z zasiłku z pieniędzy podatników, lecz z płacy za własną pracę.
   Co robiła Barnaszewska u Malaki na jubileuszowej imprezie? Przecież sędziowie, których tam zapewne reprezentowała, nie płacą do ZUS-u ani złotówki składek emerytalnych, bo są z tego obowiązku zwolnieni. Po zakończeniu pracy zawodowej (służby) nie stają się oni zwyczajnymi emerytami, lecz „przechodzą w stan spoczynku”. Nie dostają emerytury, lecz „uposażenie” w wysokości aż 75 proc. swego wynagrodzenia zasadniczego (pobieranego na ostatnio zajmowanym stanowisku i następnie waloryzowanego) wraz z dodatkiem za wysługę lat.
   Czyżby więc Barnaszewska zaszczyciła Malakę i jego personel dlatego, że ZUS to stały klient sądów i co znamienne - zazwyczaj traktowany w nich lepiej niż obywatele pokrzywdzeni przez tę instytucję? Jak tu wierzyć w sędziowską bezstronność, jeśli napotyka się taką oznakę fraternizacji urzędników często pozywanego organu rentowego i znaczącej funkcjonariuszki wyrokującego w jego sprawach organu wymiaru sprawiedliwości?
   Wiem, co piszę, bo jako wieloletni dziennikarz nie przypominam sobie udziału sędziów w podobnych zbiegowiskach, z wyjątkiem obchodów świąt państwowych i uroczystości w środowisku prawniczym. Wyróżnianie akurat ZUS-u przez Barnaszewską wygląda cokolwiek dwuznacznie.
   Zwłaszcza, gdy skonfrontuje się ten fakt ze „Zbiorem zasad etyki zawodowej sędziów”, firmowanym przez Krajową Radę Sądownictwa, której Barnaszewska jest członkiem. Zapisano tam m.in.:
   „Sędzia nie może żadnym swoim zachowaniem stwarzać nawet pozorów nierespektowania porządku prawnego”.
   „Sędzia powinien unikać zachowań, które mogłyby przynieść ujmę godności sędziego lub osłabić zaufanie do jego bezstronności”.
   „Sędzia powinien unikać zachowań, które mogłyby podważyć zaufanie  do jego niezawisłości i bezstronności”. 
   „Sędzia powinien unikać kontaktów osobistych (…) z innymi podmiotami, jeśli mogłyby one wzbudzać wątpliwości co do bezstronnego wykonywania obowiązków, bądź podważać prestiż i zaufanie do urzędu sędziowskiego”.
   Obecność Barnaszewskiej na jubileuszu ZUS-u mógłby usprawiedliwiać tylko fakt jej wystąpienia na tym forum z jakimś przemówieniem na temat – dajmy na to – znaczenia prawa, etyki, logiki i zdrowego rozsądku w podejmowaniu decyzji przez funkcjonariuszy publicznych, sędziów nie wykluczając. Niczego takiego jednak we wspomnianej informacji internetowej nie odnotowano.
   Na deser znaleziona tamże próbka humoru Malaki, który powiedział m.in., że ZUS tworzą „ludzie o dużej wrażliwości, z poczuciem misji i służby społecznej w interesie ubezpieczonych”. Dowcipniś bez dwóch zdań!