poniedziałek, 10 marca 2014

Etyczna jak Barnaszewska

   Udział Ewy Barnaszewskiej – ówczesnej wiceprezes (obecnie prezes) Sądu Okręgowego we Wrocławiu oraz (wtedy i teraz) członka Krajowej Rady Sądownictwa – w uroczystości jubileuszowej w miejscowym oddziale Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pozostaje dla mnie nierozwiązaną zagadką.

   Jakie były kulisy „zaszczycenia” (w ocenie gospodarzy) przez tę czołową funkcjonariuszkę tzw. wymiaru sprawiedliwości pracowników instytucji, która jest jedną z najczęściej pozywanych przez pokrzywdzonych obywateli? Po co tam w ogóle poszła? (albo powtarzając swoją niegrzeczną myśl: po cholerę tam polazła?).

   Chciała zapytać, która godzina? Porozmawiać o pogodzie? A może o „Zbiorze zasad etyki zawodowej sędziów”, których w KRS jest strażniczką? Bo chyba nie nawiedziła ZUS-u w celu pogratulowania jego bohaterskiemu kolektywowi (znanemu z widzenia na salach sądowych) korzystnych wyroków?

    Barnaszewska mogła przybieżeć do ZUS-u w celu wyspowiadania się, dlaczego niektóre decyzje jego urzędników sąd jednak musiał odkręcać. Jeśli tak, to mam nadzieję, że wróciła stamtąd rozgrzeszona, z błogosławieństwem nawet.