Wciąż jestem pod wrażeniem postanowienia pewnego sędziego Sądu Okręgowego w Legnicy, który odmówił pozwanej "doręczenia uzasadnienia wyroku", ponieważ wnioskująca nie poprosiła o "sporządzenie" takowego dokumentu. Rzeczony aparatczyk Temidy najwyraźniej nie był zdolny pojąć, że aby jakiekolwiek pismo doręczyć, trzeba je najsampierw sporządzić - inaczej się nie da.
Nie wiem, kim legnicki sędzia jest: blondynem czy blondynką (myślę nie o kolorze włosów pani lub pana, lecz o jego lub jej pustej głowie). Wiem, że to kompromitujące orzeczenie musiał prostować i naprawiać - postanowieniem z 21.12.2009 - sam Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. A prezes tegoż, Andrzej Niedużak, nawet sobie dorobił do pensji (jeśli przypadkiem zrezygnował z wierszówki, z góry przepraszam za moje dziennikarskie domniemanie), opisując tę historyjkę w "Midzie" - specjalistycznym miesięczniku dla prawników. Dodał przy okazji, że wcale nie była to sprawa precedensowa.