wtorek, 11 marca 2014

Mąż swojej żony (?)

   Intrygującego mejla 9.03.2014 otrzymałem. Nadany z konta niejakiego Piotra Baranowskiego, ma podpis: „Bogusław Barnaszewski”.

   Autor informuje mnie, że to on zablokował moje blogi na portalach Blog.pl i Salon24. Z Ewą Barnaszewską – dodał – „rodzinnie nie mam nic wspólnego”.

   Tajemnicza sprawa. Z portalu Moikrewni.pl wynika, że obecnie w całej Polsce zameldowanych jest tylko dwóch Barnaszewskich i trzy Barnaszewskie – czworo we Wrocławiu, jedna w Legnicy. Natomiast w znalezionym dokumencie o egzaminach wstępnych na aplikację radcowską w 2010 stoi czarno na białym, że Marta Barnaszewska ma rodziców o imionach Bogusław i Ewa. Co o tym sądzić?

   Baranowski podający się za Barnaszewskiego wspomina też w mejlu o moim... pogrzebie. Ostrożnie, bo mogę to uznać za próbę zastraszania!

   Dobry moment, by przypomnieć jedną z moich notek z zablokowanych blogów, zatytułowaną „Mąż swojej żony”:

   „Instytut Pamięci Narodowej - Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu publikuje na stronie internetowej www.13grudnia81.pl "elektroniczny inwentarz archiwalny akt spraw karnych z okresu stanu wojennego". Znajdują się tam opisy dokumentów, które ocalono od zniszczenia. Każdy zainteresowany może zapoznać się z zachowanymi "świadectwami represji ze strony władzy w stosunku do obywateli" w tamtym czasie.

   Zaciekawiła mnie ta część katalogu, która dotyczy porucznika Bogusława Barnaszewskiego z Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Zawiera ona informacje o orzekaniu przez niego - w charakterze sędziego społecznego, czyli ławnika - w trwającej od 26.11.1982 do 14.02.1983 sprawie karnej przeciwko Krzysztofowi Majcherowi, synowi Janusza, urodzonemu 16.08.1951. W samochodzie tego nieszczęśnika "znaleziono wydawnictwa drugoobiegowe [rozpowszechniane z ominięciem PRL-owskiej cenzury prewencyjnej], które zostały mu przekazane do przechowania". To wystarczyło do zarzucenia Majcherowi, że - cytuję bełkot z aktu oskarżenia - "w dniu 24.11.1982 r. w Warszawie, posiadając wiarygodną wiadomość o dokonanym przestępstwie z art. 48 ust. 3 w zw. z art. 48 ust. 2 dekretu z dnia 12.12.1981 r. o stanie wojennym, nie zawiadomił niezwłocznie o nim organu powołanego do ścigania przestępstw, jak i zataił znane mu okoliczności dotyczące tego czynu, a w szczególności nazwisko sprawcy przestępstwa".

   Za tę "zbrodnię" Barnaszewski, wespół z kapitanem Krzysztofem Plichtowiczem i porucznikiem Wiesławem Woźniakiem, skazał "winnego" cywila na karę jednego roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na dwa lata i na 10 tys. zł grzywny, a ponadto obciążył go kosztami postępowania sądowego na kwotę 5 tys. zł. Przed wyrokiem Majcher zdążył odsiedzieć 42 dni w areszcie, akurat w szczególnym okresie świąteczno-noworocznym.

   Co łączy Bogusława Barnaszewskiego i Ewę Barnaszewską (prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu, członka Prezydium Krajowej Rady Sądownictwa)? Małżeństwo i ich córka Marta Barnaszewska. O dziwo, ona sędzią nie jest. Jest "tylko" radcą prawnym”.

   Tyle w notce „Mąż swojej żony”. Powtórzę raz jeszcze: jeśli w moich blogach są jakieś informacje nieprawdziwe, gotów jestem natychmiast je sprostować lub usunąć.

   PS. Piotr Baranowski wygląda mi na niegrzeszącego inteligencją oszusta, udającego Bogusława Barnaszewskiego. Niewykluczone, że za jego wiedzą...