Jeszcze w marcu prezesem była Ewa
Barnaszewska, jedna z głównych bohaterek mojego „Bloga wederyka”, który ona
chciała – bezskutecznie – ocenzurować, ponieważ piszę w nim m.in. o chronieniu
przez nią sędziów orzekających niezawiśle od ustaw w sprawie moich roszczeń
finansowych za bezprawne (fakt bezsporny) decyzje urzędników Zakładu
Ubezpieczeń Społecznych.
Być może zniknięcie nazwiska Barnaszewskiej
ma związek z upływem kadencji prezesa sądu, która trwa 6 lat; dlaczego jednak
na jej miejscu nie ma nikogo nowego, pozostaje zagadką do wyjaśnienia.