Wczoraj już w tytule jednej z publikacji
wyeksponowali, że państwo daje z budżetu po 3200 zł miesięcznie na utrzymanie
każdego „złodzieja lub mordercy” w więzieniu. I że skazańcy odwdzięczają się
pisaniem – z nudów, bo o darmowy wikt i opierunek nie muszą się przecież
martwić – pisaniem pozwów sądowych przeciwko zakładom karnym, skarżąc się na
ciasnotę w celach i żądając zadośćuczynienia za nieludzkie warunki lokalowe.
Ja pierd…zielę (trzymam się typowego
słownictwa moich dzisiejszych bohaterów, troszku je tylko ukulturalniając), toż
oni mają więcej praw i luksusów niż niejedna uczciwa rodzina gnieżdżąca się w
czynszowych klitkach! A już w porównaniu z bezdomnymi – przymusowo urlopowani
złoczyńcy to prawdziwa arystokracja mieszkaniowa, na dodatek niezadowolona ze
swoich dobroczyńców.
PS. Równie wnerwiający efekt dałoby
porównanie kosztów opieki nad przestępcami w więzieniach i nad chorymi w
szpitalach.