czwartek, 17 grudnia 2015

Niezwłocznie, czyli kiedy?

   Mnie, staremu pismakowi, od dzieciństwa wydawało się, że „niezwłocznie” oznacza „w jak najszybszym czasie”. Kudy mi do sędziów Sądu Najwyższego (polskiego oczywiście), którzy z powagą godną swojego majestatu orzekli onegdaj, że wykonanie czegoś (np. ich wyroku lub postanowienia) niezwłocznie oznacza, iż ma się na to 14 (czternaście!) dni.
   Gdyby równie genialni byli sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, nie kompromitowaliby się wytykaniem naszym funkcjonariuszom tzw. wymiaru sprawiedliwości przewlekłości postępowań. Niech się uczą literalnej wykładni od naszych orłów Temidy!
   Co proponuję już nie żartem, lecz na poważnie? Pamiętając o istnieniu niedziel, świąt i wolnych sobót, krakowskim targiem zastąpiłbym słowo „niezwłocznie” definicją: „w nieprzekraczalnym terminie 7 dni”.
   Znając różne kazuistyczne sztuczki prawniczych nieudaczników (kauzyperdów jest w tym towarzystwie od cholery i trochę!), dodałem przymiotnik nieprzypadkowo. „Nieprzekraczalny” uniemożliwia bowiem skorzystanie przez spóźnialskich z tzw. przywrócenia terminu.