Został mianowicie potraktowany przez policję
i prokuraturę – że się wyrażę może mocno, ale bez nadmiernego przesadyzmu – z
buta i z butą. Mniej więcej tak, jak na co dzień załatwiani są zwykli obywatele
skarżący się organom ścigania na przestępców.
Dyrekcja Sądu Apelacyjnego doniosła
komu trzeba o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia oszustwa przez wykonawcę
robót budowlano-instalacyjnych w siedzibie tej placówki Temidy. Zawiadomieni
– policja i prokuratura – umorzyli
śledztwo, „niczego dokładnie nie sprawdzając”.
Uzasadnienie postanowienia
napisano tak, że „nic z niego nie można zrozumieć”. A ja byłem dotychczas
przekonany, że prawniczy bełkot nie jest dla środowiska sędziowskiego językiem
obcym!
Szefostwo Sądu Apelacyjnego skorzystało z
procedur i skierowało zażalenie na umorzenie sprawy do Sądu Rejonowego dla
Wrocławia-Krzyków. Ten zaś nakazał prokuraturze „raz jeszcze porządnie zbadać
całą historię”.
Ciekawostka świadcząca, w jakim kuriozalnym „państwie
prawnym” żyjemy.