środa, 5 listopada 2014

Nielegalnie taniej

 Tekst archiwalny
 
   Kontrowersyjny polityk showman Janusz Palikot, poseł rządzącej Platformy Obywatelskiej, wybraniec narodu do Sejmu, stanowi w nim prawo. Bywa, że głupie, niemniej obowiązujące wszystkich obywateli Polski bez wyjątku, a więc tego parlamentarzystę również.

   Poseł Palikot może czuć się uprzywilejowany, gdyż przewodniczy ponadto sejmowej komisji „Przyjazne państwo”, inwentaryzującej od blisko roku prawne buble, które jego poprzednicy i poniekąd on sam uchwalili. Na razie rubryka: „nonsensy zlikwidowane” jest wciąż kompletnie pusta, bo z biurokracją nikomu (wiem coś o tym) łatwo się nie wygrywa.

   Tenże poseł Palikot postanowił z premedytacją postąpić nielegalnie, zabierając się do malowania elewacji swojej zabytkowej kamienicy na lubelskiej starówce bez spełnienia wszystkich wymogów prawa budowlanego. Uważa bowiem niektóre zawarte w nim przepisy za absurdalne.

   Palikota zirytowało, że aby mógł ponownie pomalować należący do niego zabytek (na identyczny kolor, jak dotychczas), powinien najpierw załatwić m.in. pozwolenie na budowę i nowy projekt architektoniczny (mimo posiadania już takiego samego sprzed kilku lat). A po przedłożeniu w magistracie kompletu dokumentów, liczących w sumie co najmniej paręset stron, urząd miałby ponad dwa miesiące na decyzję, pozytywną lub negatywną.

   Palikot z rozbrajającą szczerością oświadczył publicznie, że pogwałcenie takiego „idiotycznego prawa” opłaca się mu bardziej niż jego przestrzeganie. Za samowolę budowlaną grozi kara grzywny do 10 tys. zł, podczas gdy tylko projekt architektoniczny kosztuje około 3-krotnie więcej!

   Co ja sądzę o takim „państwie prawa”? Szkoda gadać i pisać!

   Pointą niech będzie fakt, że na miejscu happeningu posła, oprócz zaproszonych nań dziennikarzy, pojawił się niespodziewanie także powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Obwieścił wszem i wobec, że malowanie zabytku przez Palikota jest… jak najbardziej legalne: - To bieżąca konserwacja, a nie remont - uznał.

   W tym konkretnym przypadku wystarczyła więc zgoda konserwatora zabytków, którą Palikot miał. Czy jednak mógłby on liczyć na taki happy end swojej demonstracji obywatelskiego nieposłuszeństwa, gdyby nie był posłem?

   Żyjemy w ześwirowanym świecie, ale centrala tego wariatkowa znajduje się najprawdopodobniej w Polsce.

08.2008