TAM
GDZIE NIKCZEMNOŚĆ GÓRUJE
NAD SPRAWIEDLIWOŚCIĄ
Dawnom nie miał jazdy bez trzymanki po blogu „Sub iudice”, autorstwa młodego sędziego o pisarskiej ksywie Falkenstein. Tym razem zbulwersował mnie nie tyle on, co jakiś jego koleś z orzeczniczej branży.
Pod felietonem Falkensteina z 21.01.2012, zatytułowanym prowokacyjnie „Bezmózgi dureń”, wywiązał się dialog między duetem anonimowych internautów, z których jeden jest zapewne zwyczajnym obywatelem, a drugi - z pewnością sędzią. Cytuję obu z minimalnymi poprawkami redakcyjnymi.
Obywatel:
„Czytam ten jakże pouczający blog i tak się
zastanawiam, ile potrzeba lat studiów i praktyki sędziowskiej, by zatracić
ludzkie, naturalne, elementarne poczucie sprawiedliwości?
Bo oto na naszych oczach różnego rodzaju
"windykatornie" masowo, za pomocą odpowiednich aplikacji internetowych,
uzyskują w pseudosądzie, zwanym e-sądem, nakazy zapłaty na roszczenia wyssane z
palca, a następnie wykorzystując niewiedzę drugiej strony, przepisy o
doręczeniu i terminie sprzeciwu, ściągają przez komorników już nie wirtualne,
ogromne pieniądze.
To jest współudział w kradzieży, panie i panowie sędziowie. Wasz współudział. A
złodziej nie może liczyć ani na szacunek, ani na autorytet. Raczej na pogardę.
"Nie pytam, jakie są prawa, ale jacy są sędziowie" - Charles Louis de
Secondat de Montesquieu (Monteskiusz)”.
Sędzia:
„Pudło - nakazów w epu [elektronicznym
postępowaniu upominawczym - przypisek mój] nie klepią sędziowie. Podziękuj za
to swojemu posłowi. Od sędziów się odstosunkuj”.
Obywatel:
„Mnie właśnie o to chodzi: zrobiono z
sędziów takich kolejnych urzędników, których nie interesuje, co gdzieś w epu
się klepie, co robią inni i jak to się ma do sprawiedliwości.
A sędzia, to nie ma swojego posła?! Bo kiedy chodzi o płace sędziów, to jakoś
potrafią jednak zorganizować protest, i na swoich posłów, i swojego ministra
wpłynąć.
Z każdym wyssanym z palca nakazem zawód sędziego staje się coraz bardziej
wstydliwą profesją”.
Sędzia:
„Odstosunkuj się, Przyjacielu. Z partyjnym
pozdrowieniem :-). Bez odbioru”.
Obywatel:
„OK. Mam 50 lat, nigdy nie byłem karany i
bardzo chciałbym mieć poczucie szacunku i autorytetu dla polskich sędziów. Ale
widać, to nie jest miejsce, gdzie mógłbym je znaleźć. Więc grzecznie
odstosunkowuję się, z jeszcze gorszą opinią. Pozdrawiam, życząc uzdrowienia :)”.
Elegancka wymiana myśli, nieprawdaż? Obrazowy przykład dominacji sędziowskiej
nikczemności (wrodzonej w przypadku pochodzenia z rodziny prawniczej lub
nabytej od nauczycieli niezweryfikowanych m.in. za orzekanie w stanie wojennym)
nad elementarną sprawiedliwością.
02.2012