Prokurator Mariola Reda-Pieczeniewska z
Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Mokotowa odmówiła wszczęcia śledztwa
przeciwko niemieckiemu dziennikowi „Rheinische Post”, który nazwał KL Buchenwald
i KL Ravensbruck „polskimi obozami koncentracyjnymi”. Nie stwierdziła ona napisania
przez tamtejszych dziennikarzy nieprawdy oraz popełnienia przez nich przestępstwa
znieważenia naszego państwa i narodu. Redakcja gazety - uzasadniła
funkcjonariuszka organu ścigania swą decyzję - nie miała złych intencji. Chciała tylko
zaznaczyć, że obozy te „były zlokalizowane na ziemiach polskich”.
Już w szkole podstawowej na lekcjach geografii
uczą, że Buchenwald znajduje się w Turyngii, a Ravensbruck - w Brandenburgii.
Czyli na terenie Niemiec (podczas II wojny światowej i teraz).
Mimo to decyzję prokuratorki przyklepał sędzia
Krzysztof Ptasiewicz z Sądu Okręgowego w Warszawie. Uznał zażalenie członków
Związku Polaków w Niemczech za bezzasadne. Od tego postanowienia sądu nie można
się już odwołać. Jest ono ostateczne!
Żeby było jeszcze absurdalniej, decyzji Redy-Pieczeniewskiej
broni sam prokurator generalny Andrzej Seremet - podkreślając, że śledcza
postąpiła zgodnie z obowiązującymi przepisami. A poza tym jej argumentacja
została przecież w całości podtrzymana przez sąd…
PS. Powyższy tekst napisałem na podstawie
informacji „Gazety Polskiej Codziennie” z 4.09.2014.