środa, 13 sierpnia 2014

Wolę być nieposłusznym weredykiem niż uległym durniem

   Mając do czynienia z sądami jako strona o statusie pokrzywdzonego, stwierdziłem pewną prawidłowość.

   Dopóki, skarżąc się tam na przekraczających swoje uprawnienia funkcjonariuszy tzw. wymiaru sprawiedliwości, przestrzegasz urzędowej procedury i słownej poprawności, dopóty dostajesz bezmyślnie powielane komunikaty zwrotne, że wszystko, co zdecydowano w twojej sprawie, jest w porządku, bo - najkrócej reasumując - niezawiśli sędziowie zawsze mają rację. A jeśli uparcie powtarzasz, że nie mogą oni bezkarnie orzekać z całkowitym pominięciem przepisów ustawowych dotyczących meritum sporu, z wyłączeniem elementarnej logiki w ocenie faktów, to okazujesz takim rozumowaniem swój oczywisty subiektywizm.

   Gdy cię ta mieszanka prawniczego debilizmu i bandytyzmu niezdrowo wnerwi, zaczynasz wyrażać swoje myśli bardziej emocjonalnie. Wtedy z kolei jesteś traktowany wymownym milczeniem, na jakie każdy nieposłuszny trzeciej władzy weredyk w tym zakłamanym półświatku zasługuje.

   Tak czy owak, wolę sędziów samokneblujących się niż robiących durniów z siebie i ze mnie. A ich przestępczej głupocie nie mam zamiaru ulec.