Kto, jak m.in. ja, uczestniczył 2.08.2014 w
akcji protestacyjnej pod aresztem śledczym we Wrocławiu, ten widział na
transparentach i słyszał od mówców, że sprawcą uwięzienia tam na 7 dni
działacza antykomunistycznego Grzegorza Brauna był sędzia Sądu Rejonowego dla
Wrocławia-Śródmieścia - Krzysztof Korzeniewski. Wymieniając go z imienia i nazwiska,
manifestujący obiecywali mu weryfikację (czytaj: wyrzucenie z zawodu) po
nastaniu IV RP i wywózkę kibitką do Moskwy.
Okazuje się, że Brauna na tygodniową
odsiadkę za demonstracyjne wyjście z sali rozpraw skazała sędzia Wydziału
Karnego Odwoławczego Sądu Okręgowego we Wrocławiu (a nie tutejszego Sądu
Apelacyjnego, jak można przeczytać w najwięcej o tej sprawie piszącej „Gazecie
Polskiej”) - Dorota Kropiewnicka. Uznała ona trzaśnięcie dniami przez
oskarżonego o pobicie w pojedynkę sześciu policjantów za obrazę „wymiaru
sprawiedliwości”.
Korzeniewski wcześniej wymierzył Braunowi „tylko” tysiączłotową grzywnę.
Dostał ją za nazwanie jednego ze świadków - byłego policjanta - „łobuzem” (oskarżony
potwierdza, że tak powiedział) i „złodziejem” (oskarżony zaprzecza). Braun wniósł
na to postanowienie zażalenie. Rozpatrzyła je - negatywnie - właśnie Kropiewnicka.
A przy okazji dodała od siebie 7 dni aresztu za kontestowanie jej decyzji przez
oskarżonego.