Czytelnik bloga chciał się dowiedzieć, dlaczego postępowanie ZUS-u, który
odmawiał mi przez ponad 9 miesięcy należnego świadczenia przedemerytalnego,
nazywam nie debilizmem prawnym, lecz debilizmem prawniczym. Wyjaśniłem mu tę
subtelną, acz istotną różnicę.
Nie był to debilizm prawny, bo uchwalony przez parlament przepis, na którego
podstawie byłem represjonowany, jest sensowny. Ma premiować bezrobotnych za ich
aktywność zawodową.
Jest to debilizm prawniczy, bo ten przepis został bezsensownie zinterpretowany
przez ZUS-owskich przygłupów. Trzeba naprawdę być kimś umysłowo
niedorozwiniętym, aby szykanować kogokolwiek za utrzymywanie się nie z zasiłku
dla bezrobotnych z budżetu państwa, lecz z pracy za pracę.