Zapamiętajta wszyscy pokrzywdzeni przez funkcjonariuszy tzw. wymiaru sprawiedliwości: polski sędzia nie jest jakimś tam zwykłym śmiertelnikiem! Jako świecki bóg, decydujący o cudzych losach, może niemal bezkarnie robić coś, za co wy - pospolite śmiecie - wylecielibyście z hukiem z roboty i niechybnie wylądowalibyście w pierdlu.
W styczniu 2011 Sąd Apelacyjny w Białymstoku już po raz wtóry uznał, że sędzia Sądu Okręgowego w Gdańsku - Waldemar K., któremu udowodniono popełnienie dwóch przestępstw umyślnych, nie zasługuje na wydalenie go z zawodu, a jedynie na przeniesienie do innego okręgu i na zapłacenie niewielkiej - jak na swoje zarobki - grzywny. Miał przecież biedak pecha.
W 2004 przydarzyła mu się kolizja, gdy kierował samochodem jadąc do pracy. Interweniujący policjanci zbadali go alkomatem i stwierdzili, że ma 1,17 promila alkoholu we krwi.
Obowiązkowość sędziego wzięła górę nad niedyspozycją. Jeszcze tego samego dnia ferował po pijanemu wyroki w paru procesach karnych.
Afery nie dało się zatuszować i Waldemar K. został zawieszony w czynnościach służbowych. Od prawie 7 lat [pisane w lutym 2011] tylko pobiera pensję, ok. 6 tys. zł miesięcznie.
Smaczku sprawie dodaje też fakt, że feralnego dnia w samochodzie, na miejscu pasażera, obok nietrzeźwego sędziego siedział jego przełożony, przewodniczący Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Gdańsku. Szefowi najwyraźniej nie przeszkadzał stan podwładnego.
Waldemar K. został ukarany za jazdę na podwójnym gazie grzywną w wysokości 10 tys. zł. Natomiast konsekwencją orzekania na niedozwolonym dopingu jest decyzja o przeniesieniu służbowym do innej miejscowości.
Skąd ja znam ten zwyczaj zsyłania grzeszników? Dokładnie taka sama kara spotyka innych szwarckieckowych (np. za pedofilstwo). Tyle że tamci paradują nie w togach, lecz w sutannach. I zmieniają nie sądy, ino parafie.
Rzeczniczka SA w Białymstoku - Magdalena Pankowiec przyznała w emitowanym 2.02.2011 programie "Prosto z Polski" w TVN 24, że każdy sędzia powinien wyróżniać się nieposzlakowaną opinią. Jednak - dodała - w sprawie Waldemara K. sąd do takiego, a nie innego rozstrzygnięcia po prostu "miał prawo"(!).