czwartek, 19 czerwca 2014

Antylekcja mataczenia

   Tekst archiwalny
   
   Pisałem już, jak w 2008 sędzia Sądu Rejonowego w Strzelcach Opolskich - Jarosław M. w miejscu pracy złamał nos koledze po fachu Piotrowi S. Uderzył go za podważenie wiarogodności zwolnienia lekarskiego swojej żony Małgorzaty J., też wyrokującej w tejże placówce Temidy.

   Krewki reprezentant wymiaru - he, he, he! - sprawiedliwości został pozbawiony ochrony, czyli immunitetu. Incydentem zajęła się prokuratura, oskarżając sprawcę pobicia o naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie funkcjonariusza publicznego.

   W procesie przed Sądem Rejonowym w Gliwicach Jarosław M. został uznany za winnego napaści na Piotra S. i zranienia mu twarzy. Za to został skazany na grzywnę w wysokości 6 tys. zł i na 2 tys. zł nawiązki.

   Jarosław M. złożył apelację od wyroku. Sędzia wyliczył sądowi szereg uchybień i zażądał powtórzenia procesu.

   Zdaniem oskarżonego, złamanie nosa koledze nie było wynikiem napaści, tylko obrony koniecznej. "Prawo do obrony przed bezprawnym zamachem jest jednym z podmiotowych praw człowieka" - podkreślił rezolutnie Jarosław M. w odwołaniu. I stwierdził dobitnie, że to Piotr S. zaatakował pierwszy. Miał go mianowicie zacząć kopać.

   Jarosław M. zarzucił sądowi, że nie przeanalizował "niemal chorobliwej ambicji pokrzywdzonego i jego zazdrości o pełnione funkcje i pochwały". Adwersarz miał "demonstrować swoją niechęć" choćby "ostentacyjnym niepogratulowaniem" mu, gdy awansował.

   Z kolei Piotr S. bronił się wcześniej tak: "O mojej niewinności decyduje fakt, że byłem w butach z miękkiej skóry, które poddają się wraz z ugięciem stopy i gdybym chciał kopać, skutkowałoby to urazem palca". A podczas wizji lokalnej wyjaśniał: "Miałem buty na skórzanej podeszwie i od kopnięcia załamałyby się".

   Ponadto Jarosław M. nie zgadza się z ustaleniami sądu, że uderzając kolegę "naruszył nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego w czasie pełnienia służby". Zdaniem oskarżonego sędziego, samo przebywanie w miejscu pracy nie oznacza automatycznie, że pełni się obowiązki służbowe, osoba zatrudniona może bowiem w czasie urzędowania mieć przerwy w ich wykonywaniu.

   Od wyroku apelację złożyli także sam Piotr S. i prokuratura. Nie zgadzają się z uniewinnieniem Jarosława M. od zarzutu znieważenia.

   Skonfliktowanym z prawem przestępcom i inszej swołoczy radzę nie naśladować obu wzmiankowanych sędziów. Głupiej mataczyć chyba się nie da.

02.2011