Dwa miesiące i dwa dni minęły, zanim otrzymałem
z Kancelarii Prezydenta RP mejla nazwanego „stanowiskiem informacyjnym” (?), a będącego
odpowiedzią na moją „Skargę na cenzurowanie” z 5.03.2014, skierowaną tamtego
dnia również do premiera i rzecznika praw obywatelskich.
„Uprzejmie informujemy, że zapoznaliśmy się
z Pana przemyśleniami na temat wolności słowa oraz krytycznymi uwagami i
opiniami dotyczącymi funkcjonowania organów wymiaru sprawiedliwości, których
dokonał Pan w oparciu o własne doświadczenia” - napisała do mnie niby po polsku Magdalena Kycia, główny
specjalista z Biura Listów i Opinii Obywatelskich.
„Zapewniamy - cytuję ciąg dalszy z korektą
li tylko interpunkcyjną - że cała napływająca do Pana Prezydenta korespondencja
jest analizowana, a wnioski - wypływające z listów obywateli - są przekazywane,
zgodnie z przyjętym trybem, Panu Prezydentowi oraz kierownictwu
Kancelarii.
Jednocześnie odnosząc się do poruszanych
przez Pana kwestii wyjaśniamy, że właściciel portalu (administrator strony
internetowej) samodzielnie decyduje, jakie artykuły (treści) chce publikować na
swojej witrynie internetowej.
Natomiast odnosząc się do sygnalizowanych w
korespondencji spraw pragniemy podkreślić, że każdy organ i instytucja
państwowa działa w ramach obowiązujących przepisów, które m.in. ściśle
określają zakres ich kompetencji. Podejmowane przez Prezydenta RP i Jego
Kancelarię działania mogą dotyczyć jedynie spraw należących do kompetencji Głowy
Państwa określonych przepisami Konstytucji RP oraz ustaw.
W myśl Konstytucji RP sądy są władzą odrębną
i niezależną od innych władz, a sędziowie w sprawowaniu swego urzędu są
niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom.
Prezydent RP nie nadzoruje działalności
niezawisłych sądów, nie rozpatruje skarg na sposób prowadzenia przez nie
postępowania procesowego oraz nie posiada ustawowych uprawnień do zmiany i
kontroli wydawanych przez nie rozstrzygnięć.
Nadzór
merytoryczny nad działalnością orzeczniczą sądów sprawują sądy wyższej
instancji i Sąd Najwyższy.
Natomiast zgodnie z przepisami ustawy z dnia
27 lipca 2001 r. Prawo o ustroju sądów powszechnych (tekst jednolity Dz.
U. z 2013r., poz. 427 z późn. zm.), za przewinienia służbowe, w tym za
oczywistą obrazę przepisów prawnych i uchybienia godności urzędu, sędzia
odpowiada dyscyplinarnie. Do orzekania w sprawach dyscyplinarnych sędziów
powołane są sądy dyscyplinarne. Prezydent RP nie posiada uprawnień w tym
zakresie.
Zastrzeżenia odnośnie pracy sędziów należy
kierować bezpośrednio do Prezesa Sądu, przed którym toczy się lub toczyło się
postępowanie, Ministra Sprawiedliwości (Al. Ujazdowskie 11, 00-950
Warszawa), Rzecznika Dyscyplinarnego przy Krajowej Radzie Sądownictwa
(ul. Rakowiecka 30, 02-528 Warszawa) albo właściwego zastępcy rzecznika
dyscyplinarnego - organów właściwych do ich rozpatrywania”.
Tyle Magdalena Kycia. A jakie wnioski z
lektury „stanowiska informacyjnego”?
Salon24, Onet i inni właściciele
internetowych portali blogowych nie muszą się przejmować konstytucyjnym prawem
obywateli do swobodnego wyrażania poglądów i mogą cenzurować do woli każdego,
kto (jak np. ja) odważa się publicznie krytykować sędziów i innych funkcjonariuszy
publicznych za przekraczanie przez nich uprawnień.
Właściwymi adresatami skarg na sędziów orzekających
niezawiśle od ustaw (jak choćby w sprawie moich roszczeń finansowych wobec Zakładu
Ubezpieczeń Społecznych) są sami sędziowie (stanowią oni trzon kadry urzędniczej
także w Ministerstwie Sprawiedliwości), których nikt inny - z prezydentem
państwa włącznie - nie jest władny rozliczać z samowolki.
W efekcie sędziowie w imię
wewnątrzkorporacyjnej solidarności nie pozwalają zrobić krzywdy sobie nawzajem -
i jeszcze mają usłużnych ochroniarzy wśród portalowych cenzorów.
Nie podoba ci się takie „państwo prawa” i
głośno protestujesz przeciwko jego patologiom? Znaczy jesteś pospolitym
pieniaczem!