Gdy obecna prezes wrocławskiego Sądu Okręgowego - Ewa Barnaszewska była jego
wiceprezesem, skarżyłem się jej (bezskutecznie) na przestępczą samowolkę sędziów
z nadzorowanego przez nią wydziału cywilnego. Przyjęła mnie 3.08.2009 w swym
służbowym gabinecie przy otwartych drzwiach. Rozmawialiśmy pod kontrolą uszu i
oczu pracownic sekretariatu i… policjanta. "Boi się o własną dupę" - pomyślałem
niecenzuralnie.
Przestałem się temu dziwić po przeczytaniu z opóźnieniem informacji Agaty
Łukaszewicz pt. "Oskarżeni coraz częściej grożą sędziom", zamieszczonej w
dzienniku "Rzeczpospolita" z 25.11.2011. Z oficjalnej statystyki wynika, że tylko
w 2010 policja wszczęła rekordową w historii III RP liczbę 74 postępowań w
sprawie zastraszania funkcjonariuszy tzw. wymiaru sprawiedliwości i nawet
stosowania przemocy wobec nich.
Cena obywatelskich prób niedozwolonego wymierzania sprawiedliwości za
orzecznicze widzimisię sędziów "w imieniu RP" może być wysoka. Wedle art. 232
Kodeksu karnego, już za same groźby pod ich adresem można „zarobić” od 3
miesięcy do 5 lat więzienia.
Jak przeciwdziałać postępującej agresji wobec sędziów? Mam dla nich dobrą
radę: po prostu orzekajcie zgodnie z prawem. Bez kompromitowania siebie i
państwa, które reprezentujecie. Nie przysporzycie sobie wtedy wrogów przynajmniej
wśród osób pokrzywdzonych, które jakże często dodatkowo upodlacie i które
bywają w związku z waszą nikczemną postawą najbardziej zdesperowane.