Jestem
politologiem, ale nie politykiem. Różnica jak między kryminologiem i
kryminalistą.
Nie
ma dla mnie miejsca w polityce, bo staram się być prawym lewicowcem. A tacy nie
mają czego szukać w partiach od prawa do lewa.
Pozostaje
obserwacja życia politycznego z pozycji autsajdera. Lepsza ona od statusu
pożytecznego idioty, głosującego w wyborach z ponawianą kadencyjnie wiarą w
prawdziwość obietnic władzy lub opozycji.