piątek, 19 grudnia 2014

Kabaret starszych sędziów, czyli seks po męsku

   Upubliczniać w mediach rozmowy telefoniczne sędziów, podsłuchane i nagrane przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego w związku z rozpracowywaniem tzw. afery korupcyjnej w Sądzie Najwyższym? W imię wyższej konieczności - jak najbardziej! Ujawniać przy okazji te wątki rozmów, które z ową aferą żadnego znaczącego związku nie miały? Mam obiekcje.

   W każdym razie stało się i do mediów przeciekł również następujący fragment rozmowy między sędzią Naczelnego Sądu Administracyjnego w stanie spoczynku - Bogusławem Moraczewskim a wciąż czynnym sędzią Sądu Najwyższego - Henrykiem Pietrzkowskim:

   B.M. - Cichutko muszę powiedzieć. Słyszysz, jak mówię cicho?

   H.P. - No, no…

   - Z dziewczynek nie zrezygnowałem.

   - No nie, no słuchaj…

   - Ale to tylko dla zdrowotności.

   - Ale to zgrzeszyłbyś, no co ty. Jest jeszcze tyle kobiet, które trzeba uszczęśliwić.

   - No właśnie. No jak to lubię. No jejku. Ty wiesz, jak ja się dobrze czuję później. Cały tydzień mam dobry.

   - No pewnie. Taki, kurwa, byk rozpłodowy, jak ty. Jakbyś zaniechał tych praktyk, to krzywdę… Pan Bóg by się gniewał na ciebie. Pamiętaj.

   - Nie mogę po prostu. Tego nie mogę obiecać.

   Co ja na to? Ot, typowe gawędziarstwo erotyczne między samcami, z których jeden jest zapewne starym kawalerem, rozwodnikiem lub wdowcem (niepotrzebne skreślić), a drugi najprawdopodobniej żonatym.

   Dialog między Moraczewskim i Pietrzkowskim przypomniał mi swym klimatem i poziomem parę ruskich dowcipów, które już kiedyś cytowałem. W pierwszym facet podpierający ścianę na zabawie wyjaśnia swą postawę słowami: „Ja nie dansior, ja jebaka”. W drugim natomiast filozofuje: „Wszystkich panienek nie zaliczysz, ale próbować trzeba”…